Jak się nieoficjalnie dowiedziałem, rząd Premiera Morawieckiego wyłączył telefony zaufania. – To zupełnie niepotrzebne – mówi mi chcący pozostać anonimowym członek „prawych i sprawiedliwych”. Mamy lepsze rozwiązanie – Pegasus Zaufania, który zastąpił stare, wysłużone telefony. Wg szacunkowych obliczeń, operatorzy Pegasusa Zaufania tylko jednego dnia wysłuchują kilka milionów Polaków. W Pegasusie najlepsze jest to, że nic nie trzeba robić. Wystarczy tylko głośno i wyraźnie mówić o tym, co nam dolega i co nas dręczy. Każdy zostanie wysłuchany, nawet Ci, którzy nie bardzo tego chcą.

Sztab ekspertów wysłuchuje Polaków 24 godziny na dobę. Ich problemy rozwiązują zawodowcy z Ministerstwa Sprawiedliwości, CBA i organów ścigania. Dzięki Pegasusowi Zaufania dowiadujemy się jakie są nasze największe bolączki, stan zdrowia psychicznego i plany na przyszłość. W przypadku, kiedy ekspert stwierdzi, że potrzebna jest interwencja, działa w naszym imieniu.

Pan Marcin z Warszawy, którego telefon wysłał sam 5 esemesów do byłej dziewczyny, jest dzisiaj szczęśliwym ojcem i mężem. Najwięcej roboty eksperci mają z telefonem Pawła Kukiza. System nie nadąża kasować jego wpisów na Facebooku i Platformie X w piątkowe i sobotnie wieczory. – System słabo sobie radzi ze znanymi amerykańskimi hakerami: Jackiem Danielsem i Johnnym Walkerem. Podobnie rzecz ma się z telefonem Marka Suskiego, którego smsy system musi tłumaczyć na język polski.

Pegasusa Zaufania chwali także Kapitan Żoliborz, który dzięki niemu, zapoznaje się ze wszystkimi raportami na kilka dni przed ich opublikowaniem. Na działalność systemu cieniem kładą się czasem nieprzyjemne epizody. Podczas ostatnich Świąt Bożego Narodzenia, aż 10 457 893 Polaków źle wypowiadało się o rządach PiSu.  – Ciężko cieszyć się prezentami od Świętego Mikołaja wiedząc, że aż tyle osób jest na nas wkurzonych – napisał Paweł Kukiz w piątek wieczorem, zanim system to wyłapał i wpis wykasował.

Jak działa Pegasus Zaufania? Ekspert wybiera osobę, której chce pomóc i zazwyczaj wysłuchuje taką osobę do 5 dni. Osoby wybierane są losowo, a ich nazwiska są zupełnie przypadkowe. – Niedawno podsłuchiwaliśmy szarych obywateli o nieznanych nazwiskach. Pomagaliśmy się pokłócić Panu Donaldowi z Gdańska i Panu Władysławowi z Tarnowa.  – System zazwyczaj dobiera nazwiska alfabetycznie, tak jak np. Brejza, Budka, Czarzasty, ale zdarza się, że potrafi przeskoczyć o kilka liter do przodu i podsłuchiwać np. pana Hołownię z Białegostoku – powiedział mi w zaufaniu oficer operacyjny, znany pod pseudonimem „Zero”.

Dzięki tym działaniom operacyjnym, udało się uchronić wiele osób przed podjęciem błędnej, życiowej decyzji. – Pan Donald z Gdańska chciał iść do pracy w Warszawie. Podobnie jak pan Władek i Włodzimierz. Robimy wszystko, aby zostali tam, gdzie mieszkają. To dla dobra ich rodzin. Spędzą więcej czasu z żonami i z dziećmi – dodał na koniec rozmowy mój informator „Zero”.

Niestety wraz z rozwojem systemu, pojawiają się pierwsze problemy. Firma Apple zaczęła rozsyłać powiadomienia właścicielom iPhonów, że są inwigilowani. – To skandal – mówi „Zero”. Jeżeli ma to być Pegasus Zaufania, to nikt nie może o niczym wiedzieć. Przez te powiadomienia, użytkownicy iPhonów się wystraszyli i mówią teraz szeptem. Ciężko nam ich teraz zrozumieć. Jeśli nie wiemy co ich boli, to nie możemy im pomóc – mówił mi wyraźnie zmartwiony „Zero”.

„Zero” powiedział mi także, że CBA będzie żądało przeprosin od 23 467 Polaków, którzy tylko wczoraj rozpowszechniali nieprawdziwe informacje na temat Pegasusa Zaufania. Pogłoski o inwigilowaniu przez służby rozsiewali m.in. na Messengerze, w SMS-ach, korespondencji elektronicznej i w rozmowach towarzyskich podczas lunchów.

To był kolejny artykuł z serii „Pół żartem, pół serio”. Wszystko zostało zmyślone. Ale czy na pewno?

Arkadiusz Dąbrowski