Kilka dni temu byliśmy świadkami uroczystego otwarcia tunelu w Świnoujściu. Nie muszę chyba wyjaśniać, że jest to inwestycja, na którą turyści, ale przede wszystkim mieszkańcy, czekali od kilkudziesięciu lat. Dotychczas, by dostać się z Polski do lewobrzeżnej części miasta, trzeba było korzystać z jednej z dwóch przepraw promowych. Wiązało się to, zwłaszcza w wakacyjnym sezonie, z wielkimi kolejkami aut czekających na wjazd na prom.
Na hucznym otwarciu widzieliśmy wielu prominentnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Można było odnieść wrażenie, że budowa tego tunelu to ich zasługa, a sam tunel powinien być nazwany imieniem Lecha Kaczyńskiego. Nic bardziej mylnego.
Po podsumowaniu wszystkich kosztów, także na etapie wstępnych przygotowań, okazuje się, że tunel pod Świną, który połączył wyspy Wolin i Uznam, kosztował w sumie ok. 920 mln zł, z czego ponad 780 mln dała Unia Europejska, prawie 138 mln zapewniło miasto Świnoujście, a polski Rząd – 2 mln zł. Oznacza to, że tunel w Świnoujściu wybudowano przy rządowym dofinansowaniu na poziomie 0,2 procenta.
Politycy PiS bardzo lubią fotografować się z czekami, podkreślając na każdym kroku, że przeznaczają bardzo dużo pieniędzy na strategiczne inwestycje w naszym kraju. Zabrakło mi takich zdjęć z otwarcia tunelu. Premier Morawiecki przekazuje prezydentowi Świnoujścia symboliczny czek na 0 zł, jednocześnie podkreślając wkład Rządu Zjednoczonej Prawicy w tą inwestycję.
Tak Szanowni Państwo, takie inwestycje jak tunel pod Świną, czy budowane na Euro 2012 stadiony, autostrady, drogi szybkiego ruchu, nie powstałby bez funduszy unijnych. Niestety bardzo często o tym zapominamy. Rząd PiS od 2015 roku, czyli od momentu przejęcia władzy w Polsce, konsekwentnie próbuje wmówić Polakom, że Unia Europejska to „samo zło” a nasza suwerenność jest zagrożona.
Tymczasem, dzięki rządom PiS staliśmy się unijnymi liderami w emisji gazów cieplarnianych, głównym dystrybutorem rtęci, rozprowadzanej drogą wodną czy też liderem w dyskryminowaniu środowisk LGBTQ+. A dzięki Zbigniewowi Ziobro, w kuluarach nazywanym pieszczotliwie „Zerem”, jak wynika z wyliczeń Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), przez zablokowane środki z KPO polska gospodarka straciła już ponad 21 mld zł. Każdego dnia ten rachunek za bezczynność rośnie o około 160 mln zł.
Suwerenna Polska, której poparcie w samodzielnym starcie do Sejmu liczy się w promilach (1 procent to 10 promili), blokuje potężne pieniądze, które pomogłyby rozkręcić gospodarkę dotkniętą negatywnymi konsekwencjami pandemii i wojny w Ukrainie. Ziobro i koledzy nigdy nie dostaliby się do Sejmu, gdyby nie start ze wspólnej listy z PiS. Nie mają więc mandatu i zaufania społecznego, do podejmowania tak krzywdzących dla Polski decyzji.
Ostatnio lubuską sceną polityczną wstrząsnął transfer Piotra Płaskocińskiego z PiS do Suwerennej Polski. Tak – tego „słynnego” radnego z Szprotawy, którego charakterystyczny głos, dzięki mediom narodowym, stał się rozpoznawalny w całej Polsce. To najlepiej pokazuje, jakim zapleczem kadrowym dysponuje partia, której największym sukcesem jest wprowadzenie nowej marki ogórków kiszonych, czyli „Miękiszonów”.
Ciekawostką jest fakt, że jeżeli „Miękiszony” dobrze się sprzedadzą, Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wraz ze swoim wspólnikiem prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro, wprowadzą też na rynek supertwarde korniszony „Twardziszony”. Mają być twarde jak pałka teleskopowa policjanta i trudne do rozgryzienia jak plany Jarosława Kaczyńskiego. Produkcją ogórków ma się zająć specjalnie powołana spółka „ZIBI”.
To był kolejny artykuł z serii „Pół żartem, pół serio”. Wraz z otwarciem wielkiej inwestycji w Świnoujściu, pojawiło się światełko w TUNELU, że już w październiku tego roku, po wyborach, na dobre pożegnamy prawych i sprawiedliwych. I mówię to zupełnie na serio.
Arkadiusz Dąbrowski